PKP Katowice. Likwidacja.
Przedwczoraj padł ostatni kielich. Nie zanotowałam ostatecznego ciosu, ponieważ też padłam. Pozostaje mi zdokumentować puste miejsce, jak wrócę do zdrowia.

Było, minęło. Dworca nie ma. Inwestor (inwestorzy?) przystąpi(ą?) do kopania wielkiego, głębokiego dołu by uszczęśliwić nas, katowicką masę, kretyńską galerią handlową. Jakąś bułą z perforowanej blachy.
Coraz bardziej mnie wkurza, że w Polsce jedynym sposobem na permanentnie popełniane grzechy zaniedbań i nieodpowiedzialności jest taniocha. Burzyć, niszczyć i zastępować tandetą.

2 komentarze: